Od strony
głównej ulicy w alejkę parku skręcili właśnie Wiktor I Daria, trzymając się za ręce.
Prychnęłam na ich widok I wróciłam do pisania smsa.
-Hej
wszystkim! - zaćwierkała Daria I zaczęła całować się na powitanie z chłopakami.
Gdy podeszła do mnie nadstawiłam tylko policzek, nawet nie podnosząc głowy znad
wyświetlacza.
-O
Kornelcia, piszesz do swojego chłopaka?- Zapytała Daria I bezczelnie usiadła
koło mnie I gapiła się w wyświetlacz.
-Nie. Po za
tym mówiłam Ci już, że to nie jest mój chłopak. -Odparłam chamskim tonem I
schowałam telefon do kieszeni bluzy by wścibska blondynka nie zawracała mi
głowy.
-No o co
się tak wkurzasz? Przecież tylko zapytałam...- broniła się Daria.
-Ale ja się
wcale nie wkurzam. Po za tym nie przywitałaś się jeszcze z resztą... -
odpowiedziałam, uśmiechając się milutko a gdy tylko blond dziewczyna pobiegła w
podskokach w stronę zakochanych, prychnęłam I wróciłam do pisania smsa. Chwilę
potem dołączył do Nas Wiktor, który wcześniej rozmawiał przez telefon.
-Siemano
ludziska. - uściskał z każdym z chłopaków dłonie im tylko znanym powitaniem I
podszedł do mnie. Nachylił się by pocałować mnie w policzek a ja zrobiłam
identycznie gdy witała się ze mną Daria I kontynuowałam pisanie wiadomości,
wyszeptałam tylko “hej”...
-Kornelia o
coś Ci chodzi? - zapytał w chamski sposób Wiktor I rozłożył ręce.
-O nic mi
nie chodzi. Piszę sms. - odpowiedziałam, wciąż nie podnosząc głowy.
-To może
wyjaśnisz mi o co chodziło w parku? - dodał Witek
-A jest co?
- zlewałam go kompletnie, odpowiadając wymijająco.
-Do cholery
spójrz na mnie I zacznij normalnie gadać! - podszedł do mnie I wyrwał mi
telefon.
-Oddaj to!-
krzyknęłam I wciąż siedząc wyciągnęłam rękę.
-Zapomnij!
Co piszesz z tym pedałem?!
-Przeginasz
Wiktor! Oddaj mi ten telefon! - przekręciłam głowę I spojrzałam na Niego
chamsko.
-Hahaha!
Jesteś żałosna. Znam ten typ chłopaka. Chce Cię tylko przelecieć I pokazać się
z tobą na mieście!
-Pogięło
Cię człowieku! To nie Twój zasrany interes! - krzyknęłam I zeskoczyłam z ławki.
Widziałam, że reszta obserwuję całą sytuację ale nikt się nie wtrącił
-Tak?! To
może niech wszyscy usłyszą co wypisujesz do tej cioty!! - podbiegłam do Niego
próbując wyrwać telefon, jednak o prawie 20 cm wyższy ode mnie Wiktor,
wyciągnął dłoń z telefonem w górę I zaczął czytać moją wiadomość.
-”Beznadziejnie
się czuję, strasznie boli mnie głowa, mam nadzieję Tosiaczku że przynajmniej
Tobie udał się dzisiejszy dzień...” - Wiktor spojrzał na mnie oszołomiony.
-Jesteś
skurwielem Wiktor! Beznadziejnym skurwielem! - wyrwałam mu telefon I pobiegłam
w stronę przystanku. Słyszałam jak chłopaki krzyczą, żebym poczekała a potem
jak wyzywają Witka od frajerów. Nie mogłam się zatrzymać. Łzy zaszkliły mi oczy
I obraz kompletnie mi się rozmazał. Nie widziałam dokąd biegnę, gdy słyszałam
jednak za sobą kroki I wołanie Kuby który mnie gonił, przyspieszałam. Gdy
wbiegłam na przystanek ,akurat stał tam tramwaj. Nie widziałam nawet numeru,
wbiegłam na schodki I usiadłam na pierwszym wolnym siedzeniu. Otarłam łzy I
zobaczyłam Kubę który wbiegł na przystanek gdy tramwaj ruszył. Ukryłam twarz w
dłoniach I jechałam tramwajem w nieznanym mi kierunku, nie mając poczucia ile
trwa moja podróż. Wysiadłam na pierwszym przystanku kiedy się tylko ogarnęłam.
Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Wiedziałam na pewno, że minęłam Wisłę I
byłam gdzieś na Starej Pradze. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu ale
w końcu postanowiłam, że pójdę do Tosi. Stamtąd miałam jakieś 20 minut a drogę
na pewno jakoś znajdę. Biegłam przez Park a w moich oczach co chwila znów
szkliły się łzy. Nawet nie zauważyłam staruszki, którą potrąciłam biegnąc przed
siebie. Przeprosiłam ją w biegu, nawet się nie zatrzymując. Nie miałam pojęcia
co robić. Chwilę potem poczułam jednak dość silne uderzenie I nastała
ciemność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz