Obudziło
mnie rytmiczne potrząsanie I rażące, sierpniowe słońce.
-Kolnelia!
Tata mówi, żebyś wstała już na śniadanie bo plawie południe...- usłyszałam głos
Filipa I dopiero po słowie “prawie południe” oprzytomniałam nagle I zerwałam
się z łóżka by sprawdzić godzinę.
11:48.
Świetnie. Mam niecałą godzinę, żeby się ogarnąć.
-Filip
powiedz tacie, że jestem umówiona na 13 I zjem coś tylko przed wyjściem a teraz
muszę się już szykować, okej?
-Okej, Ale
Kolnelia nie idziesz do skatepalku?
-Nie, idę
do Parku łazienkowskiego. A teraz przekaż tacie co Ci kazałam.
-Doba.
-Filip!
Mama jest w pracy?
-Tak,
poszła lano do szpitala.
-Dzięki,
uciekaj już.
Gdy
trzasnęły drzwi, wpadłam do garderoby szukając ubrania na dziś. Długo
przewalałam ubrania zanim zdecydowałam się na granatowe rurki, miętowe
balerinki I białą koszulę z miętową kamizelką. Założyłam jak zwykle sówkę od
taty I wczorajsze miętowe kolczyki (Zdecydowanie w mojej szafie przeważał
miętowy kolor. Uwielbiałam ten odcień zieleni). Przejrzałam się w lustrze I
pobiegłam do łazienki, żeby przemyć twarz I wyszczotkować zęby. Zrobiłam
delikatny makijaż, rozczesałam włosy I zostawiłam rozpuszczone. Moje włosy już
niemal sięgały wcięcia w talii, co mnie nie zmiennie cieszyło. Uśmiechnęłam się
do lustra I pociągnęłam usta transparentnym błyszczykiem. Po drodze z łazienki
zabrałam z szuflady lustrzankę I schowałam ją do torby. Wychodząc z pokoju sprawdziłam
czy niczego nie zapomniałam I zamknęłam za sobą drzwi. Weszłam do kuchni
rozkoszując się zapachami świeżo zaparzonej kawy I ciepłego pieczywa.
-Hej
skarbie. Naszykowałem już śniadanie I
nawet sam upiekłem chleb. Napijesz się herbaty albo kawy?
-Cześć
tato. - ucałowałam go w policzek I wzięłam kromkę ciepłego razowca z masłem
-Pięknie pachnie. Właściwie to napiję się soku I muszę już wychodzić.
-Tak
wcześnie? Jest dopiero po 12...
-No właśnie,
a o 13 jestem umówiona w Łazienkach.
-Z tym
Wojtkiem? -zapytał niby od niechcenia ale unosząc prawą brew na znak
zainteresowania.
-Tak tato.
Ale nie martw się dziś wrócę wcześniej niż wczoraj.
-No mam
nadzieję. W ogóle to ile lat ma ten Wojtek?
-Prawie 18,
ale jest na prawdę w porządku tato.
-No tego to
mogę być niemal pewny. Skoro się z Nim spotykasz to musi być w porządku.
Kiwnęłam
głową na zgodę I popiłam kanapkę szklanką soku pomarańczowego. Zerknęłam na
zegarek wiszący na ścianie I odstawiłam szybko naczynie, całując jednocześnie
tatę w policzek.
-Muszę już
lecieć. Pa tatku.
-Pa
skarbie. Baw się dobrze.
Ucałowałam
jedzącego Filipa w czoło I w drodze do drzwi odpowiedziałam tacie:
-Na pewno
będę. Kocham Cię.
Wyszłam na
klatkę, schowałam klucze do torby I pobiegłam w kierunku windy. Miałam tylko 20
minut na dotarcie do parku. Pewnie się spóźnię...
W stronę
stacji metra niemal biegłam gdy usłyszałam dzwonek sms mojej komórki, nie
zatrzymując się wyciągnęłam telefon I odczytałam wiadomość
Od:
Tosiaczek
Kornelia, nie uwierzysz! Idę dziś z tym
chłopakiem na spotkanie. Zaprosił mnie do kina a potem do kawiarni. Nawet nie
wiesz jak się cieszę, że Cię posłuchałam. Niestety dziś się raczej nie
spotkamy, mam nadzieję, że zorganizujesz sobie jakoś czas beze mnie skarbie,
co? Kocham. T.
Uśmiechnęłam
się do wyświetlacza I szybko odpisałam:
Do:
Tosiaczek
Bardzo się cieszę z Twojego szczęścia. Ja też
mam dziś spotkanie z tym brunetem z którym mnie przyłapałaś w łazience więc nie
musisz się martwić. Miłej zabawy kochanie :* k.
Chwilę
później dotarłam do stacji I wsiadłam do pierwszego pociągu w kierunku
Łazienek. Słuchając muzyki poczułam wibrację telefonu I odczytałam sms.
Od:
Tosiaczek
No ładnie, ładnie panno Bujnowska. Ja Tobie
też życzę miłej zabawy. Zgadamy się wieczorem. Paaa bejbe.
Po dotarciu
do bramy parku spojrzałam na komórkę by sprawdzić ile się spóźniłam. Była
13:09, a do pałacyku miałam jeszcze jakieś 3 minuty. Przeklęłam w duchu,
założyłam Ray-bany I szybkim krokiem dotarłam pod Pałac. Rozejrzałam się
dookoła ale nigdzie nie widziałam ciemnej grzywki Wojtka. Nie miałam nawet jego
numeru, żeby zapytać gdzie jest. Zrezygnowana oparłam się o barierkę mostku I
wpatrywałam się bezsensownie w taflę wody I pływające po niej kaczki. Nie
poczekał na mnie... To tylko 15 minut spóźnienia.. Jejku. Złączyłam dłonie na barierce
I oparłam o nie głowę. W pewnej chwili poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu
kładąc głowę na moim ramieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz