KORNELIA
W dupie miałam czy mi się podobał
czy nie. Już ja doskonale znałam ten typ chłopaków. Podrywają wszystko co się
rusza bo myślą, że są super przystojni i fajni. Owszem owy nieznajomy był super
przystojny ale co do jego „fajności” już nie byłam taka pewna. Założyłam Ray-bany
by choć trochę uchronić się przed sierpniowym słońcem i przerzuciłam warkocz
przez prawe ramię. Udałam się na stację metra Centrum. Zamyślona, szłam nie
zwracając uwagi na ludzi, ogarnęłam się kiedy usłyszałam dzwonek telefonu.
Wyciągnęłam blackberry z torebki i sprawdziłam wyświetlacz. „Tosiaczek”.
Wzdychając wcisnęłam zieloną słuchawkę…
-Co?-spytałam
z nieudawaną niechęcią.
-No
nareszcie! Gdzie Ty jesteś? Czemu zwiałaś i nawet na mnie nie poczekałaś? Mam
Twoje torby z zakupami…
-Jestem
w Centrum, jadę metrem do domu. Jak chcesz możesz podrzucić mi tu torby to nie
będziesz musiała do mnie przyjeżdżać…
-Ojej
Kornel, o co chodzi? A może ja chcę do Ciebie przyjechać? W ogóle czemu
zachowałaś się jak kretynka, tak uciekając? Stało się coś?
-Tośka
przestań, okej?! Nie mam teraz ochoty na takie rozmowy, po za tym to nie jest
rozmowa na telefon… Przyniesiesz mi te torby czy nie?!
-Jejku.
Okres masz? Już jestem koło metra także spotykamy się koło wejścia.
Rozłączyłam
się bez słowa i schowałam telefon. Podeszłam do zbiorowiska ludzi którzy
ochoczo klaskali. Zdążyłam tylko zauważyć grupkę dzieci które śpiewały i wesoło
pląsały do jakieś przedszkolnej piosenki, gdy poczułam szarpnięcie za rękaw.
-No
nareszcie… ile można czek…-Odwracając się pewna, że to Tosia urwałam w połowie
słowa na widok sprawcy mojej ucieczki. Stał pod słońce co sprawiło wrażenie, że
nad jego głową błyszczała jasna aureolka (całe szczęście, że miałam okulary bo
mrużyłabym oczy jak idiotka).
-Nie
ładnie tak uciekać z miejsca wypadku- uśmiechnął się uroczo chłopak. –A w końcu
nie dowiedziałem się jak nazywa się moja ofiara. Niw wydaję Ci się, że
znajomość imienia tak dobrego ratownika przyda się kiedyś w przyszłości?
-Po
pierwsze nie uciekałam. Po drugie, co jak co ale gadane masz. Wybacz ale się
spieszę...- Po czym odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę zejścia na
perony metra gdy poczułam rękę na ramieniu.
-Przepraszam,
nie chciałem Cię w ten sposób potraktować- rzekł z poważną miną i stanął przede
mną blokując mi tym samym przejście.
-Nie
no spoko. Rozumiem, że na inne działało. Na mnie niestety nie.
-Możemy
zacząć od nowa? No wiesz od cześć, jak masz na imię itepe?
-Cześć.
Jak masz na imię itepe? –zironizowałam i udałam zachwyt lecz za chwilę wróciłam
do swojej „naburmuszonej” miny by dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na
rozmowę.
-Uparta
jesteś. -po czym uśmiechnął się w jakiś szczególnie rozbrajający sposób.
-Cała
ja. “Mnie Ironiczną” poznałeś w łazience, a “Ja uparta” teraz przed tobą. A
teraz wybacz ale serio się spieszę.- wyminęłam zgrabnie chłopaka i stanęłam na
ruchomych schodach.
-Dowiem
się chociaż jak masz na imię?!- krzyknął po chwili.
-Kornelia.-
odpowiedziałam normalnym głosem gdy już niemal zniknął z pola widzenia.
Wiedziałam, że nie usłyszał...
Nawet nie wiem czemu mu to
powiedziałam. Mój hart ducha ustąpił miejsca zainteresowaniu uroczym
chłopakiem. I w głębi duszy chciałam, żeby jego wrażenie jako pierwszego
podrywacza było mylne. Może to idiotyczne ale czułam tak duże przyciągnie do
jego osoby, że aż sama się tego bałam. I wtedy naszła mnie myśl, że uciekając
zachowałam się jak kretynka. Zaczęłam się obawiać, że mogłam wywołać u niego
wrażenie wrednej małpy, która nie zasługuję na sekundę uwagi. Nie ukrywałam
nawet przed sobą jaką wielką chęć miałam żeby się wrócić z powrotem na górę,
ostatecznie jednak miałam poczucie, że dobrze zrobiłam.
Moje
rozmyślania przerwał kolejny telefon. Tosia zadzwoniła, że za chwile będzie na
peronie bo jest już na schodach. Minutę później widziałam już moją przyjaciółkę
obwieszoną torbami, która wesoło podskakiwała idąc w moim kierunku.
-Jejku
Tosiek przepraszam, że zostawiłam Cię z tymi torbami…-rzekłam odbierając od
niej moje rzeczy.
-Dobra,
trudno. A Tobie już lepiej?
-Powiedzmy…
Pogadamy na GG bo mój pociąg już wjeżdża.. Buziaki - Ucałowałam ją szybko i
wsiadłam do metra. Pomachałam jej jeszcze i usiadłam niedaleko drzwi, stawiając
torby koło nogi. Wyjęłam z torebki Ipoda i założyłam słuchawki. Przy ulubionych
piosenkach spędziłam podróż do domu, współdzieląc swoje myśli z uroczym
Chłopakiem….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz