sobota, 1 września 2012

Rozdział 2 cz. 3


KORNELIA

            W dupie miałam czy mi się podobał czy nie. Już ja doskonale znałam ten typ chłopaków. Podrywają wszystko co się rusza bo myślą, że są super przystojni i fajni. Owszem owy nieznajomy był super przystojny ale co do jego „fajności” już nie byłam taka pewna. Założyłam Ray-bany by choć trochę uchronić się przed sierpniowym słońcem i przerzuciłam warkocz przez prawe ramię. Udałam się na stację metra Centrum. Zamyślona, szłam nie zwracając uwagi na ludzi, ogarnęłam się kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Wyciągnęłam blackberry z torebki i sprawdziłam wyświetlacz. „Tosiaczek”. Wzdychając wcisnęłam zieloną słuchawkę…
-Co?-spytałam z nieudawaną niechęcią.
-No nareszcie! Gdzie Ty jesteś? Czemu zwiałaś i nawet na mnie nie poczekałaś? Mam Twoje torby z zakupami…
-Jestem w Centrum, jadę metrem do domu. Jak chcesz możesz podrzucić mi tu torby to nie będziesz musiała do mnie przyjeżdżać…
-Ojej Kornel, o co chodzi? A może ja chcę do Ciebie przyjechać? W ogóle czemu zachowałaś się jak kretynka, tak uciekając? Stało się coś?
-Tośka przestań, okej?! Nie mam teraz ochoty na takie rozmowy, po za tym to nie jest rozmowa na telefon… Przyniesiesz mi te torby czy nie?!
-Jejku. Okres masz? Już jestem koło metra także spotykamy się koło wejścia.
Rozłączyłam się bez słowa i schowałam telefon. Podeszłam do zbiorowiska ludzi którzy ochoczo klaskali. Zdążyłam tylko zauważyć grupkę dzieci które śpiewały i wesoło pląsały do jakieś przedszkolnej piosenki, gdy poczułam szarpnięcie za rękaw.
-No nareszcie… ile można czek…-Odwracając się pewna, że to Tosia urwałam w połowie słowa na widok sprawcy mojej ucieczki. Stał pod słońce co sprawiło wrażenie, że nad jego głową błyszczała jasna aureolka (całe szczęście, że miałam okulary bo mrużyłabym oczy jak idiotka).
-Nie ładnie tak uciekać z miejsca wypadku- uśmiechnął się uroczo chłopak. –A w końcu nie dowiedziałem się jak nazywa się moja ofiara. Niw wydaję Ci się, że znajomość imienia tak dobrego ratownika przyda się kiedyś w przyszłości?
-Po pierwsze nie uciekałam. Po drugie, co jak co ale gadane masz. Wybacz ale się spieszę...- Po czym odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę zejścia na perony metra gdy poczułam rękę na ramieniu.
-Przepraszam, nie chciałem Cię w ten sposób potraktować- rzekł z poważną miną i stanął przede mną blokując mi tym samym przejście.
-Nie no spoko. Rozumiem, że na inne działało. Na mnie niestety nie.
-Możemy zacząć od nowa? No wiesz od cześć, jak masz na imię itepe?
-Cześć. Jak masz na imię itepe? –zironizowałam i udałam zachwyt lecz za chwilę wróciłam do swojej „naburmuszonej” miny by dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na rozmowę.
-Uparta jesteś. -po czym uśmiechnął się w jakiś szczególnie rozbrajający sposób.
-Cała ja. “Mnie Ironiczną” poznałeś w łazience, a “Ja uparta” teraz przed tobą. A teraz wybacz ale serio się spieszę.- wyminęłam zgrabnie chłopaka i stanęłam na ruchomych schodach.
-Dowiem się chociaż jak masz na imię?!- krzyknął po chwili.
-Kornelia.- odpowiedziałam normalnym głosem gdy już niemal zniknął z pola widzenia. Wiedziałam, że nie usłyszał...
            Nawet nie wiem czemu mu to powiedziałam. Mój hart ducha ustąpił miejsca zainteresowaniu uroczym chłopakiem. I w głębi duszy chciałam, żeby jego wrażenie jako pierwszego podrywacza było mylne. Może to idiotyczne ale czułam tak duże przyciągnie do jego osoby, że aż sama się tego bałam. I wtedy naszła mnie myśl, że uciekając zachowałam się jak kretynka. Zaczęłam się obawiać, że mogłam wywołać u niego wrażenie wrednej małpy, która nie zasługuję na sekundę uwagi. Nie ukrywałam nawet przed sobą jaką wielką chęć miałam żeby się wrócić z powrotem na górę, ostatecznie jednak miałam poczucie, że dobrze zrobiłam.
Moje rozmyślania przerwał kolejny telefon. Tosia zadzwoniła, że za chwile będzie na peronie bo jest już na schodach. Minutę później widziałam już moją przyjaciółkę obwieszoną torbami, która wesoło podskakiwała idąc w moim kierunku.
-Jejku Tosiek przepraszam, że zostawiłam Cię z tymi torbami…-rzekłam odbierając od niej moje rzeczy.
-Dobra, trudno. A Tobie już lepiej?
-Powiedzmy… Pogadamy na GG bo mój pociąg już wjeżdża.. Buziaki - Ucałowałam ją szybko i wsiadłam do metra. Pomachałam jej jeszcze i usiadłam niedaleko drzwi, stawiając torby koło nogi. Wyjęłam z torebki Ipoda i założyłam słuchawki. Przy ulubionych piosenkach spędziłam podróż do domu, współdzieląc swoje myśli z uroczym Chłopakiem….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz