sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 13 cz. 1



ON

Pierwszy raz w życiu zrozumiałem co tak naprawdę znaczy, że nie można znaleźć sobie miejsca. Wszystko, dosłownie wszystko mnie irytowało i nawet książka która leżała na biurku doprowadzała mnie do szału. Odkąd zobaczyłem Kornelię w parku jak tańczyła z tymi mięśniakami i tym gnojem Wiktorem, czułem się jak by ziemia się pode mną zawaliła. Gdy mnie zauważyła widziałem w jej oczach nie ból a chęć zemsty. To mnie złamało. Czułem jak rosnący gniew rozpiera mnie od środka więc po prostu wybiegłem stamtąd, wpadając przy okazji na jakąś migdalącą się parę.
A dzisiejszego dnia wiedziałem że czeka mnie męczarnia w szkole. I to akurat dziś miałem mieć trening z klasą Kornelii. Akurat zobaczenie Jej mnie niezmiernie cieszyło. Może da mi szansę wszystko wyjaśnić? Może zrozumie?
Najgorsza była świadomość że Wiktor też tam będzie, a nie wiem czy starczy mi sił by na wstępie nie przywalić mu w ryj.
-Ogarnij się chłopie! Przecież Cię wywalą! – Max stał w drzwiach i trzymał dwie papierowe torby. – A tak swoja drogą nie wiedziałem, że gadasz do siebie…
-Zamknij się! Po za tym ile razy Ci powtarzałem, że się puka! – warknąłem i wrzuciłem do plecaka podręczniki leżące na biurku.
-Wo… nie chcę Ci psuć humoru, bracie ale trochę chyba przesadzasz… - Max usiadł na łóżku i przyglądał się mi uważnie – A jak tak dalej pójdzie to będziesz musiał sobie kupić nowy plecak…
Faktycznie, przez moje odreagowywanie na książkach, w plecaku zaczynało się już odrywać zapięcie.
-Pieprzyć to! – rzuciłem plecak z impetem na podłogę i usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłonie.
-Daj spokój! Pogadam dziś z Tosią może ona coś poradzi na całą tą akcję z Kornelią.
-To nie Twój problem! Sam sobie zawiniłem to i sam to rozwiążę.
-To już Twoja decyzja. Jeśli nie chcesz to nie będę nalegał…
-Czemu musiałem być taki głupi? Gdybym jej powiedział, tak jak Ty Tośce to wszystko byłoby okej…
-Czasu nie cofniesz, stary! Masz, mama zrobiła nam śniadanie i pośpiesz się bo się spóźnimy… - Max położył na łóżku jedną z papierowych toreb i wyszedł zamykając za sobą drzwi. A ja opadłem bezwiednie na łóżko i nerwowo przeczesywałem włosy. Trzeba się pozbierać i stawić temu czoła! Tylko jak to zrobić?


Kilka minut przed 8 razem z Wojtkiem szliśmy już szkolnym korytarzem w poszukiwaniu swoich szafek na książki. Wzbudzaliśmy nie małe zainteresowanie ale żaden z Nas nie zwracał na to uwagi. Chwilę potem byliśmy już przy swoich szafkach a do Maxa dołączyła Tosia. Pocałowali się namiętnie na powitanie a ja nie mogłem patrzeć na ich czułości, schowałem głowę w szafkę w poszukiwaniu planu zajęć i wtedy usłyszałem najpiękniejszy śmiech. Zamarłem i wiedziałem, że mógł należeć tylko do jednej osoby w tej szkole. Odchyliłem się by widzieć korytarz i zobaczyłem moją ciemnowłosą piękność. Wyglądała… WOW. Długie loki sięgały talii, a bordowa sukienka idealnie podkreślała jej kształty. Już miałem pobiec w jej kierunku, gdy zobaczyłem obok niej Wiktora. Żartowali a potem on bezczelnie ją objął! MOJĄ DZIEWCZYNĘ! Zatrzasnąłem z hukiem drzwi metalowej szafki i uderzyłem w nie pięścią.
-Spotkamy się na zajęciach… - krzyknąłem w stronę Maxa i Tosi i pobiegłem w stronę Sali treningowej. To z pewnością nie był pierwszy dzień szkoły jaki sobie wyobrażałem…