sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 13 cz. 3

Minęła dobra chwila zanim się od siebie oderwaliśmy. I choć bardzo chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, ześlizgnęłam się z kolan Wojtka i wróciłam na leżankę.
-Wszystko w porządku? - zapytał nieśmiało Wojtek i przysunął krzesło bliżej mnie.
-Sama nie wiem...- oparłam się o ścianę i objęłam nogi rękoma, opierając policzek na kolanach i tępo wpatrując się w okno.
-Przecież między nami już jest wszystko okej...
-Wojtek, nie rozumiesz... Tęskniłam za Tobą i nie mogłam doczekać się chwili kiedy będzie dobrze między nami, ale jednak mnie zraniłeś. Zawiodłam się na Tobie i na prawdę nie wiem czy potrafię znów Ci zaufać...
-Nela...- Wojtek usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem ale się odsunęłam.
-Nie, daj mi dokończyć. Jesteś moim trenerem, nauczycielem. Nawet jeśli wszystko będzie jak dawniej, powiedz mi jak sobie wyobrażasz nasze relacje w szkole? Przecież wyrzucą albo mnie, albo Ciebie gdy ktokolwiek się dowie o naszym związku...
-To nie jest teraz ważne...- Wojtek znów próbował mnie objąć, ale poderwałam się z łóżka i zaczęłam nerwowo chodzić po gabinecie.
-Ty nic nie rozumiesz! Zachowujesz się jak dziecko. Ja nie mogę się z Tobą publicznie spotykać! Nawet nie wiem czy chcę...
-Nie bardzo rozumiem, Nela. Wstydzisz się pokazywać ze mną publicznie?
-Nie, kompletnie nie o to mi chodzi! To nieetyczne żebyśmy ze sobą byli, kiedy muszę do Ciebie mówić "Profesorze"... Po za tym mam zaliczenie semestralne i jeśli ktokolwiek dowie się o naszym związku, mogę je oblać, rozumiesz?
-Nela, Max i Tosia nie ukrywają swojego związku i nie mają żadnych konsekwencji. - Wojtek podszedł do mnie i objął w talii.
-Bo Max nie jest tu jako nauczyciel, tylko ewentualnie twój pomocnik!- znów się wyrwałam i podeszłam do okna. - Wojtek... Bycie razem nie jest nam chyba pisane... - wyszeptałam i usiadłam n parapecie, wpatrując się w niebo.
-Co Ty mówisz?! Skarbie, myślisz że ja z Ciebie zrezygnuje przez etat w szkole?- ukląkł przede mną i złapał za rękę. -Kocham Cię. Dopiero co Cię odzyskałem po tej beznadziejnej tajemnicy i nie zmierzam pozwolić znów Ci uciec.
Nie chciałam płakać, choć znów poczułam zbierające w oczach łzy. Zamknęłam oczy i stwierdziłam, że plan który sobie ułożyłam w głowie zadziała.
-Wojtek, chcę żebyś wiedział że Wiktor jest dla mnie kimś więcej niż tylko kolegą i gdyby nie on pewnie nie było by mnie tu dziś.
-Co chcesz mi powiedzieć?!- Wojtek prawie krzyknął i poderwał się na równe nogi.
-Wiem, że jesteś strasznie zazdrosny o kogokolwiek z kim rozmawiam, ale uważam że najlepszym wyjściem będzie jeśli o tej rozmowie będziemy wiedzieć tylko my.
-Czyli co?
-Chcę pozostać w dobrych relacjach z Wiktorem, który zapewni mi alibi że między mną a Tobą nic nie ma.
-Chcesz udawać, że z nim jesteś?! Kornelia!
-Nie. Nie rozumiesz mnie!- podeszłam do niego i chwyciłam go za bluzę. - Wojtek ja też Cię kocham, ale dopóki nie zaliczę semestru i twoja praca w mojej szkole się nie skończy, nie chcę żeby ktokolwiek się o nas dowiedział. No, oprócz Tosi i Maxa, a Wiktor jest prawie zawsze gdzieś blisko mnie więc damy w ten sposób ludziom temat do plotek
-Nie wiem Kornelia... Na prawdę nie wiem...
-Tak będzie lepiej dla nas obojga. Będziemy się spotykać po szkole i w weekendy, obiecuję. - Popatrzyłam mu głęboko w oczy i zdobyłam się na niewielki uśmiech. Wojtek był wyraźnie zmieszany, a jego błękitne oczy zdawały się być smutne pomimo uśmiechu. 
-Będę musiał znosić jego koło Ciebie przez całe dni?
-Będziesz musiał... - uśmiechnęłam się szerzej i wspięłam się na palce by móc go objąć.
-Zgodzę się na wszystko, byle tylko mieć Cię dla siebie. - objął mnie w talii i uniósł lekko, po czym pocałował mnie jak nigdy dotąd. Czułam jak się rozpływam i w myślach rozważałam co bardziej na to wpłynęło: tęsknota za Nim przez tak długi czas czy ulga że wszystko zaczyna się układać.

Chwilę później Wojtek był już na lekcji, a ja popijałam paskudny, pomarańczowy napój ciągle się krzywiąc. W drzwiach od gabinetu pojawiła się Pani Irena, która niosła stos dokumentów i paczkę Delicji.
-Widziałam, że Twój instruktor szedł na boisko więc pomyślałam że się nudzisz. - zagadnęła z szerokim uśmiechem, kładąc stertę papierów na biurku. W odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko i szybko zmieniłam temat by ukryć zawstydzenie.
-Pomóc Pani w tych papierach?
-Nie dziecinko, dziękuję ale muszę sama się z tym uporać. Poczęstuj się ciasteczkiem.
-Bardzo chętnie, bo to coś jest okropne. - wskazałam na plastikowy kubek i się skrzywiłam.
-No właśnie, jak się czujesz?
-Już lepiej, to okropieństwo szybko działa. - uśmiechnęłam się do niej i wyrzuciłam kubeczek do stojącego obok kosza.
-Mam wrażenie, że to nie "to okropieństwo" pomogło. - Pani Irena roześmiała się i dalej kartkowała dokumenty a ja czułam jak moje policzki stają się czerwone. - Nie przejmuj się kochanie, tak sobie tylko żartuję. Jeśli faktycznie już wszystko w porządku to możesz wracać na lekcje.
Podziękowałam zatem i szybko wymknęłam się z gabinetu. Idąc korytarzem, sama nie wierzyłam w zwrot wydarzeń. Marzyłam o takiej chwili jak ta dziś z Wojtkiem. Może nie koniecznie chodziło mi o wykorzystanie Wiktora do ochrony mojej i Wojtka prywatności, ale po za tym wszystko skończyło się tak jak chciałam.Nareszcie będę miała czystą kartę i Wojtka obok siebie. Pytanie tylko czy spełnienie tego marzenia jest warte mojej przyjaźni z Wiktorem?

Weszłam do szkolnej kawiarni i zamówiłam kawę z mlekiem. Usiadłam przy stoliku obok okna na boisko i zobaczyłam Wojtka, który zamiast prowadzić lekcje grał z chłopakami w kosza podczas gdy dziewczyny rozciągały się na bieżni i co chwila gapiły się na Wojtka bez koszulki. Uśmiechnęłam się do siebie i pokręciłam głową. W tym samym momencie przysiadł się do mnie Wiktor wyraźnie zmęczony.
-Jak się czujesz? Byłem u pielęgniarki i powiedziała że lepiej się czujesz i poszłaś na lekcję, ale pomyślałem że nie pójdziesz do tego palanta więc przybiegłem tutaj. - mówiąc "palanta", Wiktor kiwnął głową w stronę boiska więc od razu spojrzałam na Wojtka.
-Już mi lepiej i hmm... nie mogę wiecznie omijać lekcji z nim. Po dzwonku pójdę się przebrać.
-Czy mi się wydaję czy zmieniło się Twoje podejście do Szafrańskiego?
-Zwariowałeś chyba... Przyszedł do pielęgniarki zapytać czy wrócę na lekcję i zmył się bez słowa, więc niby czemu miałoby się coś zmienić?
-No nie wiem tak pytam. Odprowadzić Cię do szatni, bo za chwilę będzie dzwonek?
-Pewnie. Chodźmy. - Złapałam go pod rękę i razem poszliśmy w kierunku boiska.

Kiedy już przebrana w dresy maszerowałam z Wiktorem w stronę klasy, kilka osób podbiegło do nas zapytać mnie o samopoczucie. Grzecznie odpowiadałam, gdy podeszła do nas reszta w tym Wojtek, ubrany w koszulkę LA LAKERS i czarne szorty. Uśmiechnął się i podał mi rękę.
-Kornelia Bujnowska, prawda? Nie mieliśmy okazji się jeszcze poznać - Wojtek Szafrański, bardzo mi miło. Mam nadzieję, że dobrze się już Pani czuję. - w tym momencie słyszałam jak Wiktor prychnął i podszedł bliżej mnie.
-Dziękuję, już mi lepiej. Oczywiście mi też jest miło, że będzie mnie uczyć taka gwiazda jak Pan, trenerze.- uśmiechnęłam się szeroko i powstrzymywałam się od roześmiania. Rozegraliśmy tą scenkę jak para zawodowców i tylko jedna osoba była podejrzliwa co do naszego zachowania.
-To co zaczynamy, mili państwo?- Wojtek roześmiał się i zanim odszedł puścił mi oczko i uśmiechnął się do mnie tak bardzo uwielbianym przeze mnie uśmiechem.
Wiktor odciągnął mnie na bok i trzymając mnie za rękę nie krył zdenerwowania.
-Nela, co to miało znaczyć?
-Nic. A co niby?
-To wyglądało jakbyście ze sobą flirtowali!
-Wiktor, na prawdę nie wszyscy muszą wiedzieć co Wojtek mi zrobił. Staram się zachowywać jak najmniej podejrzanie, więc na prawdę nie rozumiem Twojego zachowania... - starałam się go uspokoić i powstrzymać jego wątpliwości. Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że znów jesteśmy z Wojtkiem parą.
-Mam nadzieję, że wiesz co robisz...
-Tak i mam nadzieję że Twoje przesłuchanie dobiegło końca, bo właśnie zaczynają się zajęcia. Idziesz?
Wiktor nic nie odpowiedział, tylko złapał mnie za rękę i dołączyliśmy do grupy. Widziałam, że Wojtek walczy ze sobą patrząc na nasze splecione ręce, ale uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco i bezgłośnie powiedziałam "kocham cię". Wojtek wyraźnie się rozluźnił i odpowiedział mi to samo. Uśmiechnęliśmy się znów do siebie po czym muzyka zaczęła grać a ręka Wiktora nie była już w mojej dłoni.