Jakieś 10
minut później gdy wciąż sama kołysałam się do zmieniającej się muzyki i powoli
zaczynałam się niecierpliwić, postanowiłam sprawdzić co robi mój chłopak.
Sprawdziłam wszystkie pokoje, kuchnie a nawet łazienkę ale po Wojtku ślad
zaginął. W końcu weszłam do salonu i zobaczyłam uchylone drzwi na balkon. Podeszłam
do nich i wyjrzałam na zewnątrz. Wojtek siedział oparty o ścianę paląc
papierosa. Wyglądał na załamanego. Poczułam uścisk w gardle i zbierające się w
oczach łzy.
-Nie
wiedziałam, że palisz… - wyszeptałam, starając się nie rozpłakać.
-Co?-
spojrzał w moim kierunku z nieukrywanym smutkiem.
-Powiedziałam,
że nie miałam pojęcia że palisz…
-Ja też nie
wiedziałem, że „nie należysz do grzecznych”. Wydawałaś mi się raczej ideałem…
-prychnął i zaciągnął się, wypuszczając dym przez nos.
- Ideały
nie istnieją… -odrzekłam i podeszłam do barierki, wpatrując się w dal.
-Może nie
dla każdego. Ty byłaś moim ideałem, ale nie wiem czemu wydaję mi się że im
bardziej starasz się udowodnić jak dojrzała jesteś, tym bardziej tracę Moją
Kornelię…
Poczułam
ukłucie w sercu i łzy popłynęły mi po policzkach. Odwróciłam wzrok by Wojtek
nie zobaczył, że płaczę i otarłam ukradkiem oczy.
-Niczego
nie udaje… To tylko Twoja opinia. Po za tym jaka jest ta Twoja Kornelia?
Wojtek
zgasił papierosa i wyrzucił przez balkon. Wstał, podszedł do mnie i obrócił
twarzą do siebie.
-Moja
Kornelia jest skromną, przyjacielską i opiekuńczą dziewczyną która czerwieni
się podczas pocałunku, zawstydza gdy mówię prawdę jaka jest śliczna i nie stara
się być za wszelka cenę zbuntowaną. Oprócz tego jest najpiękniejszą i
najcudowniejszą dziewczyną jaką poznałem w swoim życiu… - Objął mnie, a ja
rozpłakałam się w Jego ramionach. – Nie staraj się tego zmieniać, proszę bądź
sobą…Błagam Kornelia!
Wciąż
wtulona do jego torsu, rozpłakałam się i przytaknęłam na jego prośbę. Wojtek
odepchnął mnie leciutko i pocałował delikatnie.
-Ja też Ci
obiecuję, że nigdy się nie zmienię chyba, że na lepsze. I nigdy nie pozwolę,
żebyś Ty się zmieniła, skarbie.
Objęłam go
za szyję i popchnęłam w stronę drzwi do salonu. Nie odrywając się od siebie,
znaleźliśmy się na kanapie. Wojtek usiadł i przyciągnął mnie do siebie. Objęłam
go i całowałam jak jeszcze nigdy wcześniej…
Byłam jego
a on należał do mnie. I wiedziałam, że to się już nie zmieni…