wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 8 cz. 4



Jakieś 10 minut później gdy wciąż sama kołysałam się do zmieniającej się muzyki i powoli zaczynałam się niecierpliwić, postanowiłam sprawdzić co robi mój chłopak. Sprawdziłam wszystkie pokoje, kuchnie a nawet łazienkę ale po Wojtku ślad zaginął. W końcu weszłam do salonu i zobaczyłam uchylone drzwi na balkon. Podeszłam do nich i wyjrzałam na zewnątrz. Wojtek siedział oparty o ścianę paląc papierosa. Wyglądał na załamanego. Poczułam uścisk w gardle i zbierające się w oczach łzy.
-Nie wiedziałam, że palisz… - wyszeptałam, starając się nie rozpłakać.
-Co?- spojrzał w moim kierunku z nieukrywanym smutkiem.
-Powiedziałam, że nie miałam pojęcia że palisz…
-Ja też nie wiedziałem, że „nie należysz do grzecznych”. Wydawałaś mi się raczej ideałem… -prychnął i zaciągnął się, wypuszczając dym przez nos.
- Ideały nie istnieją… -odrzekłam i podeszłam do barierki, wpatrując się w dal.
-Może nie dla każdego. Ty byłaś moim ideałem, ale nie wiem czemu wydaję mi się że im bardziej starasz się udowodnić jak dojrzała jesteś, tym bardziej tracę Moją Kornelię…
Poczułam ukłucie w sercu i łzy popłynęły mi po policzkach. Odwróciłam wzrok by Wojtek nie zobaczył, że płaczę i otarłam ukradkiem oczy.
-Niczego nie udaje… To tylko Twoja opinia. Po za tym jaka jest ta Twoja Kornelia?
Wojtek zgasił papierosa i wyrzucił przez balkon. Wstał, podszedł do mnie i obrócił twarzą do siebie.
-Moja Kornelia jest skromną, przyjacielską i opiekuńczą dziewczyną która czerwieni się podczas pocałunku, zawstydza gdy mówię prawdę jaka jest śliczna i nie stara się być za wszelka cenę zbuntowaną. Oprócz tego jest najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczyną jaką poznałem w swoim życiu… - Objął mnie, a ja rozpłakałam się w Jego ramionach. – Nie staraj się tego zmieniać, proszę bądź sobą…Błagam Kornelia!
Wciąż wtulona do jego torsu, rozpłakałam się i przytaknęłam na jego prośbę. Wojtek odepchnął mnie leciutko i pocałował delikatnie.
-Ja też Ci obiecuję, że nigdy się nie zmienię chyba, że na lepsze. I nigdy nie pozwolę, żebyś Ty się zmieniła, skarbie.
Objęłam go za szyję i popchnęłam w stronę drzwi do salonu. Nie odrywając się od siebie, znaleźliśmy się na kanapie. Wojtek usiadł i przyciągnął mnie do siebie. Objęłam go i całowałam jak jeszcze nigdy wcześniej…
Byłam jego a on należał do mnie. I wiedziałam, że to się już nie zmieni…

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 8 cz. 3



Odwróciłam się plecami do drzwi i osunęłam na podłogę. Usłyszałam jego głos na korytarzu.
-Tosia? Jestem pod mieszkaniem Neli, ale nikogo nie ma. Dzwonię i dzwonię i nikt nie otwiera. Szukałem już chyba wszędzie. Nie mam pojęcia gdzie ona mogła pójść. Tamci ze Starówki powiedzieli, że od godziny jej z Nimi nie ma. Przecież, nie miałem prawa jej tego robić…  Ja sobie nigdy nie podaruję jeśli jej się coś stanie. Nie wiem co robić…
                Słysząc jego głos znów się rozpłakałam. On się martwił. I żałował. Moje rozżalenie kompletnie zmieniło kierunek. Było mi go szkoda, że przeze mnie tak się martwi. Owszem, to niesamowite wiedzieć, że chłopak w którym jesteś zakochana troszczy się o Twoje zdrowie ale ja i tak byłam smutna. Wstałam, otarłam łzy i otworzyłam drzwi na korytarz. Stał odwrócony plecami i nerwowo przeczesywał włosy palcami.
-A Wy na pewno wszystko sprawdziliście? Zwariuje jeśli jakakolwiek krzywda przydarzy się Neli…
-Wojtek… - szepnęłam i dotknęłam jego ramienia. Odwrócił się powoli i zobaczyłam błysk w jego oczach jak by właśnie wygrał na loterii.
-Tosia, zadzwonię za 15 minut do Ciebie. Znalazłem ją…- schował telefon do kieszeni, wciąż wpatrując się we mnie. Stałam oparta o ścianę, obejmując się ramionami i nie wiedziałam co powinnam właściwie zrobić.
-Przepraszam…- wyszeptałam niemal niesłyszalnie i utkwiłam wzrok w podłodze znów tamując potok łez.
-Nela… - podszedł do mnie i objął mocno. – Za co Ty mnie przepraszasz. To ja zachowałem się jak skończony frajer. Tak bardzo martwiłem się, że coś Ci się stanie…
Moja tama w tamtym momencie roztrzaskała się w kawałeczki. Wtuliłam twarz w szyję Wojtka i pozwalałam  łzom płynąć strużkami po policzkach. Chłopak wziął mnie na ręce, otworzył drzwi i zaniósł mnie do domu. Ledwo zamknął drzwi, usiadł na podłodze wciąż trzymając mnie w objęciach. Pocałował mnie w czoło i zmarszczył nos.
-Nieźle się załatwiłaś skarbie… Jak tylko wytrzeźwiejesz, wszystko będzie lepiej wyglądać . – głaszcząc mnie po włosach, delikatnie mną kołysał. Ale ja nie chciałam być kolejny raz tą słabszą i bezbronną.
-Nie, Nie…Napij się ze mną. Chcę dziś się wyluzować. Z  Tobą… - spojrzałam na niego i zaraz pożałowałam, że to zrobiłam. Był taki zatroskany jak bym była jego młodszą siostrą a nie dziewczyną.
-Kornelia, nie powinnaś pić…
-Skończ pieprzyć głupoty. Wiem co powinnam a czego nie!- poderwałam się z jego kolan i stanęłam przy drzwiach od swojego pokoju. – Pijesz ze mną, czy mam sama dokończyć tą butelkę?
-Nela, skarbie… Nie rób tego. – spojrzał na mnie błagalnie.
-Jak sobie chcesz. Sama się upije! – weszłam do pokoju i nie minęły dwie sekundy a Wojtek obejmował mnie od tyłu.- A jednak… Reflektujesz z butelki czy może wolisz kieliszki?
-Napiję się z butelki. – obszedł mnie i stanął przede mną. Widziałam, że cierpi ustępując mi w tej kwestii. – Za co chcesz pić?
-Za zaufanie w związkach. I brak zazdrości. – chwyciłam butelkę i pociągnęłam dość duży łyk, po czym podałam ją Wojtkowi.
-Za Nas, kochanie. – Wypił co najmniej dwa razy tyle co ja, ale mogłam się tego spodziewać. Robił to byle bym ja się mniej upiła. Dotknęłam jego policzka i przysunęłam wargi do jego warg, delikatnie składając na nich pocałunek. Poczułam jak przeszedł go dreszcz, uśmiechnęłam się do siebie i wyszeptałam mu do ucha:
-Pozwólmy temu trwać, skarbie… I radzę się przyzwyczaić, że nie należę do grzecznych… - uśmiechnęłam się łobuzersko i tanecznym krokiem podeszłam do boomboxa i włączyłam rockowy kawałek. Mój świat zaczął wirować a ja wraz z nim w rytm muzyki.
-Na co czekasz? Zadzwoń po Tosię i Maxa. Niech wezmą jakiś alkohol! Nie musisz się bać, że ktoś będzie gapił się na mój tyłek… Jesteśmy tylko Ty i Ja… – roześmiałam się i wciąż tańcząc podgłosiłam  radio. Wojtek zniknął za drzwiami a ja zatracałam się w muzyce.