Kiedy
weszłam do domu, jak zwykle panowała nieznośna cisza. Ściągnęłam szpilki i
weszłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że Wiktor jest tuż za mną ale nie
odezwałam się przez cały czas do niego ani słowem, a i on bał się cokolwiek
powiedzieć.
Rzuciłam
się na łóżko i ukryłam twarz w poduszce. Czułam jak łóżko ugina się pod
ciężarem Witka ale nie zwracałam na niego uwagi.
-Kornelia?
Może…
-Nic nie
chcę, daj mi spokój… - przerwałam mu za nim dokończył.
-Przecież
Cię tu samej nie zostawię.
-Idź do
domu, nie jesteś mi potrzebny.
-Nawet nie
ma mowy! Wiem jak musisz się czuć i… - poderwałam się i usiadłam na kolanach
tuż obok niego.
-Wiesz jak
się czuję?! Doprawdy?
-Kornelia,
proszę Cię…
-O co?! Wy
faceci zawsze o coś prosicie, no słucham?!
-Uspokój
się i nie staraj się za wszelką cenę mnie od siebie odtrącić. – chwycił mnie za
nadgarstki i przyciągnął do siebie, po czym posadził mnie sobie na kolanach i
objął mnie w pasie. – Jesteś cudowną, miłą, piękną i wesołą dziewczyną o
cudownym uśmiechu i starasz się mnie zniechęcić bo jakiś frajer Cię oszukał.
Nie uda ci się to, bo jesteś dla mnie
zbyt ważna…
Wpatrywałam
się w niego szeroko otwartymi oczami i czułam jak olbrzymia gula rośnie mi w
gardle a łzy napływają do oczu.
-Och daj
spokój, taka duża dziewczyna i będzie mi tu teraz ryczeć? No już! Ogarnij się!
– pocałował mnie w czoło i przytulił. I jakimś magicznym sposobem moje ciało
posłuchało jego polecenia i wracało do normalnego funkcjonowania.
Przymknęłam
oczy i wtuliłam się w jego tors.
-Dziękuję…
- wyszeptałam.
-Za co ty
mi dziękujesz? Za to że ten gnojek cię tak załatwił i przez niego tyle
wypłakałaś? Kornelia…
-Niee,
dziękuję Ci za to że tu jesteś ze mną.
-Nie
mógłbym Cię samej zostawić… - czułam jak całuje moje włosy i wtula w nie swój
ciepły policzek. Gdyby nie on, pewnie płakałabym teraz jak dziecko i nie
ruszyła się z łóżka przez co najmniej tydzień.
-Na pewno
wszystko już w porządku? – zapytał i odsunął mnie od siebie by spojrzeć mi w
oczy.
-Tak,
przynajmniej tak mi się wydaję…
-No to
świetnie, przebierz się i zbieramy się. – Wiktor zepchnął mnie na podłogę a sam
podszedł do drzwi garderoby i otworzył je przede mną.
-Gdzie niby
mamy iść? I po co mam się przebierać? – zapytałam zmieszana.
-Niespodzianka!
Ale radzę założyć spodenki bo w tej kiecce prędzej się zabijesz niż wyluzujesz.
-Wiktor,
powiedz mi o co chodzi! No proszę! – podeszłam do niego i zrobiłam smutną minkę.
-Nie ma
mowy! Twoje słodkie oczęta mnie nie przekonają. Spadaj! – pocałował mnie w
czoło po czym wepchnął mnie do garderoby i zamknął drzwi. – Będę tu stał i
czekał dopóki nie powiesz mi że jesteś gotowa do wyjścia!
-Dupek! –
wyszeptałam i pokazałam język w kierunku drzwi.
-Słyszałem!
– usłyszałam odpowiedź i po chwili oboje śmialiśmy się w najlepsze.
Niecałe 5
minut później wyszłam z garderoby ubrana w luźne dresowe spodenki przed kolano
i opadającą na jedno ramię białą koszulką.
-No,
nareszcie wyglądasz jak prawdziwy hip-hopowiec. Chodź bo już późno. – rozkazał
Witek i wyszedł na korytarz.
-Poczekaj
wezmę torbę. – sięgnęłam po torbę która leżała rzucona koło łóżka i doszłam do
Wiktora sprawdzając nieodebrane połączenia w telefonie.
-To
zatrzymuję na dzisiejsze popołudnie.
-EJ! –
próbowałam wyrwać mu telefon ale jego wzrost skutecznie mi to utrudniał.
-Zapomnij
chodź na chwilę o swoim kochasiu, a ja obiecuję Ci że nie będę już czytał
twoich wiadomości, ok?
-Ale ja
chciałam tylko… Och, no dobra.
-No! To
zakładaj buty i idziemy!
Nie mam
pojęcia jak Wiktor domyślił się co mi chodzi po głowię ale zabrał mnie do
najlepszego „odstresowywacza” w Warszawie. Szliśmy właśnie parkiem rozmawiając
na neutralne tematy gdy nagle Wiktor zatrzymał się i złapał mnie za rękę.
-Tam jest
nasz cel żeby trochę odreagować.- wskazał naszymi dłońmi w kierunku ramp
przeznaczonych na wyczyny BMX.
-Nie mogłeś
mi od razu powiedzieć ze idziemy potańczyć?
-Niee, bo
nie wiedziałem gdzie na nas czekają.
-Ktoś na
nas czeka? Ale kto?
-Chodź to
się dowiesz. – uśmiechnął się i wciąż trzymając moją rękę pociągnął mnie w
stronę skate parku.
Gdy
wbiegliśmy roześmiani na betonowy plac, zauważyłam znajomą ze starówki ekipę.
Gutek, Leoś,
Hugo, Kowal, Tosiek i Maro podeszli i
przywitali się z Wiktorem wymieniając uwagi po czym każdy z nich podszedł i
przywitał się ze mną buziakiem w policzek.
-O rany,
cześć chłopaki!
-Cześć
księżniczko! Kopę lat! Dziś nareszcie sobie przydensimy, co? – słyszałam kolejno
od chłopców którzy wyraźnie spodziewali się naszej wizyty.
-A gdzie
Olaf? – spytałam, wciąż rozglądając się za szefem ekipy.
-Jestem,
jestem… Cześć Księżniczko! – Olaf podszedł i uniósł mnie w górę obejmując w
talii. – Stęskniłaś się, co?
-No pewnie!
Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. – uśmiechnęłam się i ucałowałam go w
policzek.
-Słyszeliście
to frajerzy? Mam najlepszą laskę w mieście w garści. – Olaf wskazał na siebie
kciukami po czym wszyscy się roześmialiśmy. –Wiktor, mordeczko! Dobrze, że przypomniałeś
sobie o kumplach! – Olaf zbił piątkę z Wiktorem i obaj złączyli się w
niedźwiedzim uścisku.
-To wy się
znacie? – byłam w lekkim szoku. Nie spodziewałam się po Wiktorze że obracał się
w towarzystwie chłopaków.
-Pewka!
Wiktor tańczył z Nami nie raz na Starówce, ale jakaś dupa zawróciła mu w głowię
i nagle przestał przychodzić. – wyjaśnił mi Olaf a Wiktor wyraźnie zmieszany
próbował szybko zmienić temat.
-Stare
dzieje! Jesteśmy tu w innej sprawie z Nelą…
-Tak? –
zapytałam zdziwiona i spojrzałam na Witka oczekując na wyjaśnienia. – Myślałam,
że jesteśmy tu po prostu potańczyć…
-To też
skarbie. Witek zadzwonił dziś do nas z propozycją której nie mogliśmy odrzucić…
-Olaf odpowiedział za Wiktora i uśmiechnął się do chłopaków. – Potrzebujesz ekipy
na zaliczenie egzaminu semestralnego a my służymy pomocą.
-Żartujecie?!
-Coś ty? Pięknotko!
Nie zostawimy dziewoi w potrzebie!
Byłam
niezmiernie szczęśliwa. Podbiegłam do każdego z chłopaków i dałam im po
olbrzymim buziaku.
-Jesteście
najlepsi! To co zaczynamy?
-Pewnie! Do
roboty! Muza gotowa! – odpowiedzieli kolejno i z szerokimi uśmiechami
układaliśmy moją zaliczeniową choreografię.
Pół godziny
później z niezliczoną ilością endorfin zakończyliśmy choreografię do intra i
gdy zaczęliśmy się wygłupiać usłyszałam dzwonek mojego telefonu w plecaku
Wiktora. Zauważyłam jego skinienie wyrażające zgodę na odebranie i pobiegłam w
kierunku ławki.
Tosiaczek.
Bez
zastanowienia nacisnęłam zieloną słuchawkę i zziajana przywitałam się z
przyjaciółką.
-Kornelia?
Gdzie się podziewasz? Martwię się o Ciebie…
-Tosiu
wszystko w porządku, naprawdę. Nie masz czym się przejmować.
-Dziwnie
brzmisz kocie.. gdzie jesteś?
-Jesteśmy z
Wiktorem w skate-parku na Mokotowie i robimy choreografię z chłopakami. – Spojrzałam
na wywijających chłopaków i uśmiechnęłam się do siebie.
-Co? Z jakimi
chłopakami? W którym skate-parku? Kornelia.. nie rób nic głupiego.- głos Tośki
wydawał mi się cieńszy niż zwykle. Musiała się strasznie martwić.
-Tosia
uspokój się… musiałam odreagować. Ale jest okej i czuję się świetnie. –
poczułam na sobie wzrok Wiktora i gdy nasze spojrzenia się spotkały uśmiechnęliśmy
się do siebie. Och, z pewnością mój przyjaciel podobał się dziewczynom…
-Jesteście
na Polach Mokotowskich? Przyjadę po Ciebie z Maxem…
-Tosia
jesteś kochana, ale nie musisz. Bawcie się dobrze a mną się nie przejmujcie. Wrócę
z Wiktorem. Nic mi nie będzie…
-To właśnie
o Wiktora, kochana martwię się najbardziej…
-Kocham Cię
Tosiaczku, papa.
-Kornelia! Nie
rozłączaj się, słyszysz… kor…. – nacisnęłam czerwoną słuchawkę i wrzuciłam
telefon spowrotem do plecaka. Podbiegłam do boomboxa i wyłączyłam muzykę.
-Panowie!
Mam pomysł… Co wy na to żeby dołączyć trochę jazzu i tańca w parze?
Chwilę
później dołączyły do nas koleżanki Olafa i chłopaków i łącznie 9 par tańczyło w
rytm piosenek Coldplay. I gdy Wiktor uniósł mnie nad swoją głowę przy
ogrodzeniu mignęła mi znajoma błękitna zimowa czapka… Poczułam uścisk w żołądku,
lecz gdy Wiktor postawił mnie na ziemię, wiedziałam że muszę zrobić na złość
mojemu obserwatorowi.
-Wiktor? Pamiętasz
to podnoszenie z kursu w ferie? Tego co kończy się szpagatem?
-Pewnie! Gotowa?
Pokiwałam w
odpowiedzi głową i gdy będąc już w ramionach Wiktora zauważyłam tak znajome mi
błękitne oczy, uśmiechnęłam się szyderczo i pocałowałam mojego partnera w
policzek.
-Jeszcze
raz! – krzyknęłam i wiedziałam że będę żałować tego „pokazu”…
_________________________________-
Witajcie po długiej przerwie :)
Dodałam podwójny rozdział żeby wynagrodzić Wam oczekiwania.
Następny za tydzień :)