niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 9 cz. 1



Setki pocałunków przerwał nam dopiero  po kilku godzinach nieustający dzwonek w moim telefonie. Nie odrywając się od chłopaka kolejno odrzucałam połączenia nie patrząc nawet na wyświetlacz. Nie przeszkadzało nam nawet to, że na dworze robiło się ciemno. Tak nie wiele potrzebne nam było wtedy do euforii. Pomiędzy pocałunkami padały co jakiś czas najpiękniejsze wyznania, a ja na zmianę uśmiechałam się i ukradkiem uroniłam łzę, gdy nie dowierzałam że doświadczam najpiękniejszego uczucia na świecie. 
Kiedy telefon zadzwonił po raz kolejny, Wojtek odsunął mnie od siebie i wyszeptał w moje włosy:
-Lepiej odbierz…  może coś się stało? – po czym podał mi leżący kilka centymetrów dalej telefon i pocałował przelotnie. – Ja przyniosę nam coś do picia.
Z wielką niechęcią puściłam jego rękę i kiedy zniknął za drzwiami, spojrzałam na wyświetlacz. Tosiaczek.
No tak… któż by inny znalazł taki moment, żeby dzwonić. Ledwo wcisnęłam zielony przycisk a w słuchawce rozległ się monolog mojej przyjaciółki.
-Kornelia?! Boże! Staram się do Ciebie dodzwonić od pół godziny… Czy Ty zawsze musisz  mieć wyciszony ten telefon?
-Ja po prostu…- spróbowałam wytłumaczyć,
- Co się w ogóle z Tobą dzieje? Najpierw zginęłaś Bóg wie gdzie i własny chłopak szukał Cię po całej Warszawie, bo lansowałaś się z bandą skejcików.  Kompletnie rozum straciłaś?  Dziewczyno! Takie rzeczy to się robi z przyjaciółką a nie sama w dodatku z obcymi chłopakami w jakimś parku… W ogóle czy Ty mnie słuchasz?
-Próbowałam coś powiedzieć ale ty jak zwykle nawijasz bez końca.
-Nie zwalaj na mnie! Mów co to miało znaczyć?
-Tosiu porozmawiamy na ten temat później, co? – próbowałam jakoś udobruchać przyjaciółkę, bo w drzwiach stał już Wojtek opierając się o framugę.
-Nie ma później! Co Ty teraz robisz w ogóle?
-Siedzimy z Wojtkiem i… oglądamy film.
-Aha. Już ja widzę ten wasz film… – roześmiała się – Jutro idziemy na kawę. Musimy pogadać, a tymczasem uciekam do Maksia bo wybieramy się na spacer. I grzecznie ma tam być Bujnowska!
-Okej. Pa. – pożegnałam się i z ulgą odłożyłam telefon na ławę.
-Niech zgadnę… Antonina. – roześmiał się Wojtek i usiadł koło mnie.
-Dostałam kazania a na rozgrzeszenie muszę czekać do jutra. – uśmiechnęłam się i oparłam głowę na torsie chłopaka. – Naprawdę szukałeś mnie po całej Warszawie? – zapytałam, nieśmiało patrząc mu w oczy.
-No może nie całą… Zadzwoniłem do Maxa bo mieli iść z Tosią do parku i zapytałem jej gdzie mogłaś pójść.
-Przepraszam… - zrobiło mi się strasznie głupio. Przez swoje humorki narobiłam mu masę kłopotów.
-Daj spokój. – objął mnie i pocałował w czubek głowy. – Gdybym nie zrobił Ci sceny zazdrości to nic takiego by się nie wydarzyło. Pewnie jesteś zmęczona, co?
-Nie bardzo. Tylko troszkę chcę mi się spać.
- Więc marsz do łóżka. Nie chcę, żebyś ostatnie dni wakacji zmarnowała na spanie do południa.
-Ale zostaniesz ze mną? – spytałam i zrobiłam smutną minkę. Wojtek w odpowiedzi uśmiechnął się tylko i chwycił za rękę. Poprowadził mnie do sypialni, podał piżamę i pocałował w czoło.
-Kładź się spać a ja pójdę zadzwonić do rodziców, żeby się nie martwili.
Zostałam sama na środku pokoju i niewyobrażalnie szczęśliwa weszłam do łazienki i przygotowałam do snu. Potem wślizgnęłam się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam…
Śniłam o szkole i na lekcjach był ze mną Wojtek, było to tak niedorzeczne że zrzuciłam to po prostu na głupi sen. Poczułam pocałunek na czole i uśmiechnęłam się do siebie – to na pewno nie był sen. To był mój mały raj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz