Z szeroko
otwartymi oczami wpatrywałam się w jego zaniepokojoną twarz.
-Żartujesz,
prawda? Powiedz, że żartujesz…
-Nie
Kornelia. Nie żartuję. Jeszcze nigdy nie byłem tak poważny jak w tej chwili. –
wstałam z murku i łapiąc się za głowę chodziłam nerwowo w kółko.
-Nie
rozumiem na co Ty liczyłeś? Nie mogę tego w ogóle ogarnąć! Wyskakujesz mi z
takim tekstem po tym co zrobiłeś kilka dni wcześniej i spodziewasz się, że
wskoczę Ci w ramiona?!
-Niee, niee.
Bo to nie tak miało być. – Wiktor wstał z miejsca i podszedł do mnie chwytając
mnie za ramiona.- Już od dawna chciałem zerwać z Darią dla Ciebie!Miałem jej
dosyć od dawna... Każde spotkanie grupy było dla mnie wybawieniem, bo mogłem
spędzić czas przy Tobie. A kiedy spotkałem Cię w parku z tym frajerem to miałem
ochotę rozwalić pół miasta! Zrozumiałem, że mogę Cię stracić... Od tamtego czasu
po prostu nie mogłem sobie znaleźć miejsca i gdy wtedy pisałaś sms to ja byłem
pewien że to do Niego! Że w końcu odejdziesz z ekipy, że mnie zostawisz… Nie
wiem co we mnie wstąpiło, Kornelia. Na
prawdę nie mam pojęcia… - i wtedy po raz pierwszy widziałam łzy w jego błękitnych oczach. Nie płakał, choć jego tęczówki błyszczały od
nadmiaru łez.
-Nie wiem
co mam Ci powiedzieć… - wyszeptałam i czułam jak bym i ja miała się rozpłakać.
-Mogę Cię
przytulić? Proszę…- pokiwałam w odpowiedzi głową i wtuliłam się w ramiona
Wiktora. Zdumiałam się nad tym jak jeszcze nie dawno marzyłam o takiej chwili,
jak moje serce przyspieszało na widok mojego przyjaciela. A teraz? Teraz nie
czułam nic oprócz olbrzymiego współczucia, bo moje serce nawet nie drgnęło.
Poczułam
jak uścisk Wiktoria się rozluźnia a jego twarz przesuwa się ku mojej i nawet
nie wiem kiedy poczułam na swoich ustach pocałunek. Trwało to może pięć sekund
gdy bez oporów jego język znalazł się w moich ustach. Kolejne 5 sekund później
zamknięta w ramionach Wiktora próbowałam się odsunąć ale bez powodzenia. W
końcu odepchnęłam go i wymierzyłam policzek.
-ZWARIOWAŁEŚ?!
– wykrzyknęłam i odskoczyłam w tył.
-Jeju,
Kornelia przepraszam, przepraszam! Ja nie wiem co powiedzieć…
-Jesteś
żałosny Wiktor! Wszystko bierzesz siłą! I wiesz co?! Ułatwię Ci życie! Nie
musisz mnie wyrzucać z ekipy! Sama odchodzę! – chwyciłam torbę z murku i
pobiegłam w stronę przystanku. Słyszałam jego wołania za sobą ale kompletnie
nie zwracając na to uwagi wyjęłam telefon z torby i zadzwoniłam na numer Tosi.
Odebrała po pierwszym sygnale.
-Co jest?
-Tosia,
zmyłam się stamtąd. Jestem w drodze na przystanek, dołączysz do mnie?
-Jasne. Już
biegnę. Czekaj tam na mnie. Buziak.
Rozłączając
się, spojrzałam na wyświetlacz. Miałam wiadomość .
OD: Wojtek :*
Treść: Skarbie będąc 400 km od
Ciebie mam wrażenie jak by to był kraniec świata. Odliczam już czas do powrotu
do Warszawy. Mam nadzieję, że się dobrze bawisz i nie masz czasu na tęsknotę bo
nie zniósł bym myśli że cierpisz tak jak ja. Tęsknię strasznie i kocham Cię
najbardziej na całym świecie :** Zadzwonię wieczorem. W :*
Wpatrując
się w ekran nie zauważyłam nawet kiedy znalazłam się na przystanku. Właśnie
teraz ten sms przyprawiał mnie o ból brzucha. Co ja najlepszego zrobiłam? Po co
ja w ogóle poszłam z Wiktorem rozmawiać? Przecież to jest jak zdrada. Nie
chciałam go całować, ale jednak to się wydarzyło. Jeju! Czemu to musi być tak
skomplikowane?
-Już
jestem! – krzyknęła zziajana Tosia, obejmując mnie od tyłu. – Nasz tramwaj!
Chodź!
myślałaś o wydaniu książki? ; )
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne rozdziały *_*