czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 6. cz. 2



Obudził mnie dotyk ciepłej dłoni, odgarniający włosy z mojej twarzy. Przebudziłam się gwałtownie. Zobaczyłam koło siebie kucającego koło łóżka Wojtka, który wpatrywał się we mnie.
-Długo spałam? - szepnęłam zaspanym głosem I gdy chciałam się podnieść znów zabolała mnie głowa, więc znów opadłam na poduszkę.
-Leż spokojnie. Nie mam zielonego pojęcia. Jak wróciłem pół godziny temu to spałaś. Jak się czujesz? - zapytał wciąż głaszcząc mnie po włosach.
-Boli mnie głowa, ale po za tym w porządku. Położysz się koło mnie? - spytałam, delikatnie odsuwając się robiąc mu miejsce. Wojtek skinął tylko głową I zajął miejsce tuż przy mnie I objął mnie, pozwalając wtulić mi twarz w jego szyję.
-Max opowiedział mi o twoim wypadku. Ale nie znam przyczyny twoich łez. Co się w ogóle stało?
-Pokłóciłam się z kolegą, ale błagam... Nie chcę teraz o tym mówić.
-Czemu do mnie nie zadzwoniłaś? - zapytał bez emocji ale wyczułam, że jest mu przykro.
-Nie wiem. Na prawdę nie wiem. Nie myślałam o tym jak biegłam. Wsiadłam do byle jakiego tramwaju I wysiadłam koło parku. Chciałam iść do Tosi więc zaczęłam biec I wpadłam na Twojego brata. A resztę już znasz...
-Powinnaś do mnie zadzwonić. - powiedział surowo I utkwił wzrok w sufit. Więcej już się nie odezwał. Poczułam się strasznie głupio, że go zawiodłam. Poczułam jak głos utkwił mi w gardle jak bym zaraz miała się popłakać.
-Wojtek? Jesteś na mnie zły? - wyszeptałam byle tylko się nie rozpłakać. Odsunął się ode mnie I spojrzał mi prosto w oczy. Czułam, że zaraz rozpłaczę się jak niemowlę, zacisnęłam jednak zęby I starałam się trzymać.
-Głuptasie, nie. - pocałował mnie w czoło I objął jeszcze mocniej. - Jestem zły bardziej na siebie, bo gdyby ojciec nie kazał mi nic załatwiać nie poszłabyś na to spotkanie I nic by Ci się nie stało.
-Nie obwiniaj się. To moja wina, że postąpiłam tak nierozsądnie. - Wtuliłam się w jego szyję I przymknęłam oczy rozkoszując się chwilą.
-Oj moja ofiaro. - pocałował mnie w czubek głowy I wziął głęboki wdech.
 Ciężko było mi powstrzymać się od pocałowania go. Tyle dobrego dla mnie zrobił choć znaleźliśmy się zaledwie dwa dni. Dogadywałam się z Nim jak z najlepszym przyjacielem. Kiedyś ciężko było by mi uwierzyć, że po dwóch dniach znajomości będę miała z kimś taki kontakt jak z Wojtkiem. Pogrążona w marzeniach, z moim... kumplem? Przyjacielem? Na pewno. Ale czy z chłopakiem? W głowie pojawiło mi się milion sytuacji kiedy oboje trzymając się za ręce, wymienialiśmy między sobą czułości I spędzaliśmy razem każdą chwilę. Poczułam, że mój przyjaciel znacznie wolniej oddychał I podniosłam głowę by zobaczyć czy zasnął. Jego powieki były przymknięte a miarowy oddech już niemal zupełnie zapewnił mnie, że śpi. Uśmiechnęłam się na widok jego poczochranej czupryny i dziecinnej buzi. Wyglądał uroczo, gdy spał. Podparłam głowę na lewej ręce a prawą odgarnęłam mu opadającą na oczy grzywkę. Nie mogłam się oprzeć pocałunkowi. Przysunęłam swoje wargi do jego policzka I delikatnie musnęłam jego ciepłą skórę. Potem zauważyłam, że się uśmiechnął. Pokiwałam z rozbawieniem głową I zbliżyłam głowę by znów go pocałować, gdy nagle odwrócił twarz I zamiast złożyć całusa na jego policzkach, pocałowałam go w usta. Nawet nie wiem kiedy Wojtek znalazł się nade mną I gładził moje włosy wciąż namiętnie całując.
-Khykhym. - Chrząknął znacząco Max I oboje z Wojtkiem oderwaliśmy się od siebie I spojrzeliśmy oszołomieni w stronę drzwi. - Nie żebym przeszkadzał ale mama dzwoniła, że będą za pół godziny...
-Puka się szczeniaku!-krzyknął Wojtek I rzucił poduszką w brata.
-Pukałem, ale byliście zbyt zajęci sobą. - uśmiechnął się łobuzersko I mrugnął do mnie.
-Kretyn! No I co z tego, że rodzice wracają?- krzyknął zdenerwowany Wojtek.
-Kornelia pytała mnie, jak tu szliśmy, czy rodzice są w domu więc wywnioskowałem, że nie chcę raczej ich spotkać.
-To nie tak, że nie chcę ich poznać. Po prostu wolałam nie przychodzić do Was w stanie nerwicy. Po za tym jest już późno I powinnam zbierać się już do domu.
-Odprowadzę Cię. - zadeklarował Wojtek, wstając z łóżka I chwytając z fotela bluzę. - Chodźmy, bo u mnie to nawet we własnym pokoju nie można mieć prywatności. - chwycił mnie za rękę I mijając brata w drzwiach przyłożył mu w plecy.
-Miło Cię było poznać, Kornelia. - Pomachał mi Max I zniknął w jednym z pokoi.
                Wyszliśmy na klatkę milcząc I Wojtek wcisnął guzik windy. Czekając na jej przyjazd wciąż trzymaliśmy  się za ręce ale żadne z Nas nic nie powiedziało. Dopiero gdy przyjechała winda I weszliśmy do środka, Wojtek przyciągnął mnie do siebie I mocno objął. Wtuliłam się w jego szyję I przymknęłam oczy.

1 komentarz: