sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 7 cz. 3



- Całkiem miłe pożegnanie – wyszeptał mi do ucha gdy na chwilę oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się tylko i tym razem to ja zaczęłam go całować. Czułam się jak bym znalazła swój raj na ziemi. Przy nim wszystko się układało i dawał mi przy tym tyle uczucia i ciepła…
-Tosia będzie na Ciebie zła, że ją zostawiłaś… - odepchnął mnie delikatnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Poczułam się urażona i zrobiłam minkę niczym kot ze Shreka co wywołało na Jego twarzy wielki uśmiech i znów mnie pocałował, ujmując moją twarz w dłonie. Uśmiechnęłam się kiedy tak nie mogliśmy się od siebie oderwać i poczułam, że i on się uśmiecha. Kiedy stanowczo mnie od siebie odsunął, spojrzałam trochę zdezorientowana.
-Nigdy się od ciebie nie oderwę jak będziesz mnie tak prowokować, Maleńka – uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w czoło.
-Naprawdę musisz iść? – spytałam ze smutną minką.
-Przyda Ci się rozmowa z przyjaciółką. Sama mówiłaś tacie, że ona nie miała dla Ciebie ostatnio czasu.
-No tak, ale wolałabym być z Tobą a z Tosią pogadałabym wieczorem … -objął mnie mocno więc wtuliłam się w jego szyję i rozkoszowałam się tak dobrze znanym mi zapachem.
-Obiecuję, że dziś też gdzieś razem pójdziemy i spędzimy cały dzień. Nawet wyłączę telefon, żeby znów nam nie przeszkodzili.
-Obiecujesz?- podniosłam głowę i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-Jasne, że tak. Wstępnie możemy się umówić na 13. Tylko powiedz gdzie masz ochotę pójść.
-Może moglibyśmy pójść  na Starówkę, jak pierwszym razem?
-Gdzie tylko sobie życzysz. – pocałował mnie w czoło a następnie w kąciki ust. A gdy próbowałam dosięgnąć jego ust wspinając się na palcach, odwrócił się i zachichotał.
-Nie ma mowy, Maleńka. –odpowiedział mi więc zrobiłam naburmuszoną minę a on tylko wesoło pokręcił głową. – Dokończymy później…
-Zostawisz mnie tu tak, bez buziaka na do widzenia? -  zapytałam znów próbując zrobić minkę, której uległ poprzednio.
-Oczywiście, że nie. – uśmiechnął się, przytulił mnie znów i cmoknął mnie tylko w oba policzki.
-Wredny … - odpowiedziałam tylko i znów wtuliłam się w jego tors, chwilkę później przyjechała winda. Wojtek wszedł i wysłał mi buziaka przez szybkę, odpowiedziałam mu tym samym i pomachałam a gdy zniknął za drzwiami, wróciłam do mieszkania.
-Co tak długo? – zapytała Tosia, idąc z kuchni z paczką suszonych bananów.
-Rozmawialiśmy … - odpowiedziałam wymijająco, zamykając drzwi na klucz.
-Aha. Tak to się teraz nazywa… spójrz lepiej w lustro i przypudruj te rumieńce.- zachichotała i weszła do mojego pokoju z kanapką w ręku i rozkładając się na łóżku. Ja w tym czasie weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Faktycznie. Moje policzki płonęły. Zmoczyłam ręcznik zimną wodą i przyłożyłam do gorącej twarzy.
Dopiero po kilu minutach kolor moich polików wrócił do normalności. Poprawiłam więc makijaż, umyłam ręce i wróciłam do przyjaciółki która w tym czasie wstukiwała coś w klawiaturze na laptopie.
-No ładnie, Bujnowska … Ładne rzeczy, żeby tak z chłopakami na noc zostawać.
-Pomógł mi się ogarnąć wieczorem po tym jak potraktował mnie Wiktor i reszta naszej „ekipy” oprócz Kuby, który jako jedyny pobiegł za mną gdy zwiałam stamtąd.
-O czym Ty gadasz? – Wyraźnie zaciekawiona Tosia, odłożyła laptop i usiadła koło mnie.
Opowiedziałam jej więc całą historię i powiedziałam, że dzięki Wojtkowi w sumie ogarnęłam się wieczorem. Powiedziałam jej również o swoich wątpliwościach i o tym jak się czuję przy nowo poznanym chłopaku. Potem to Tosia mówiła mi o Maxie i starała się wyjaśnić czemu Wiktor zachował się tak paskudnie wczoraj, jednak jej tez nie udało się znaleźć sensownego wytłumaczenia na jego zachowanie. Obie postanowiłyśmy na jakiś czas dać sobie spokój z ekipą i zająć się sobą.  Następnie zajęłyśmy się najświeższymi ploteczkami i przeglądałyśmy facebook’ a jak to kiedyś miałyśmy w zwyczaju i niemal zupełnie zapomniałyśmy o swoich problemach…





Słów kilka od autorki:
Strasznie wszystkich przepraszam za takie opóźnienie ale na prawdę miałam ostatnio tyle na głowie, że musiałabym nie spać żeby to wszystko ogarnąć. Każdy wie co to za armagedon jak się ma po 7 klasówek w tygodniu... Ale powróciłam do Was z nowymi rozdziałami i kolejnymi wydarzeniami z życia Kornelii. I żeby wam wynagrodzić waszą cierpliwość w oczekiwaniu na kolejny rozdział - wyjątkowo dziś dodam dwa :)
Miłego czytania kochani :*
P.s Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa dotyczące "WM", jest mi niezmiernie miło, że podoba się komuś moje opowiadanie które było pisane dla mojej przyjaciółki która zmusiła mnie do opublikowania. DZIĘKUJE WAM :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz