Imagine Dragons- Radioactive <3
Obudziło mnie dobijanie do drzwi w holu więc nie otwierając oczu czekałam aż mama otworzy. Niestety minutę później pukanie było coraz głośniejsze a żaden z domowników wciąż nie otwierał drzwi.
Obudziło mnie dobijanie do drzwi w holu więc nie otwierając oczu czekałam aż mama otworzy. Niestety minutę później pukanie było coraz głośniejsze a żaden z domowników wciąż nie otwierał drzwi.
Wstałam
niechętnie z łóżka i w drodze do drzwi przetarłam oczy próbując się rozbudzić.
Podeszłam do drzwi i przez wizjer sprawdziłam kto się tak dobijał. Bardzo się
zdziwiłam gdy pod moimi drzwiami zobaczyłam… Wiktora. Przekręciłam klucz i
uchyliłam drzwi.
-Hej, co tu
robisz? Stało się coś?- zapytałam powstrzymując ziewnięcie.
-Jeju Nela,
nareszcie. Obudziłem Cię? Strasznie przepraszam! Ale jestem w kryzysowej
sytuacji! Wpuścisz mnie?
-Jasne,
wejdź… -odsunęłam się i otworzyłam szerzej drzwi zapraszającym gestem wskazując
na salon.
-Ratujesz
mi życie! – Witek ściągnął buty, pocałował mnie przelotnie w policzek i poszedł
do salonu. Podążyłam za nim i mijając po drodze lustro przejrzałam się w nim
mając na dzieję, że wyglądam jako tako. Niestety. Moje oczy były zapuchnięte,
włosy rozwalone a twarz niezdrowo blada. Nie przejęłam się tym zbytnio i po
prostu rozsiadłam się w fotelu naprzeciwko Witka.
-Przepraszam
Cię za mój wygląd ale spałam i pewnie sprawiam wrażenie dziewczynki z „Klątwy”…
-No coś Ty.
– uśmiechnął się mój przyjaciel. – Ty zawsze ślicznie wyglądasz. Jeszcze raz
strasznie Cię przepraszam za najście ale już na prawdę nie wiedziałem gdzie mam
pójść.
-Coś się
stało?
-Huragan
Daria. – roześmialiśmy się oboje.
-No tak, to
wiele wyjaśnia. – uśmiechnęłam się szeroko. – Przyniosę nam coś do picia a
potem mi wszystko opowiesz. Cola, sok czy woda?
-Cola może
być. – uśmiechnął się gdy wstawałam do kuchni. Po drodze zauważyłam na szafce w
holu karteczkę.
Musiałam
pilnie wyjść do przychodni i nie chciałam Cię budzić. Wrócę po 20. Filip jest u
kolegi, odbiorę go jak będę wracać. Obiad w lodówce, podgrzej jak będziesz
głodna. Tata ląduję po 19 więc może być wcześniej niż Ja. Nie wychodź dziś
nigdzie.
M.
Prychnęłam.
Była dopiero 15… No tak… Jak zwykle władcza i bez sprzeciwu w każdych
kontaktach ze mną. I to ma być mama? Wzięłam z lodówki butelkę Coli i wyjęłam z
szafki szklaneczki i moje ulubione jagodowe delicje. Wracając do salonu,
zastałam Wiktora rozmawiającego przez telefon więc po cichutku nalałam nam
napój i otworzyłam ciastka, biorąc przy okazji jedno. Mogłam się założyć, że
Wiktor rozmawiał z którymś z chłopaków z ekipy ale jego podniesiony ton wcale
mnie w tym nie upewniał.
-Dzwonił
Kuba, przepraszam że tak długo… - zagaił, siadając na kanapie.
-Tak
przypuszczałam, że to ktoś z ekipy. – odpowiedziałam, sięgając po szklankę. – To o co chodzi z
Darią?
-Och gdybym
ja to wiedział… - rozsiadł się wygodniej i założył ręce za głowę. – Myślałem,
że się pozbyłem kłopotu zrywając z Nią. Ale okazało się, że jest jeszcze
gorzej. Wydzwania do mnie, pisze miliony smsów, wiadomości na facebook’u… a jak
to nie skutkowało to zaczęła nękać chłopaków. Kazała im przekonać mnie, żebym
do niej wrócił a kiedy i oni zaczęli ją olewać to przyszła do mojej mamy. I
właśnie dziś gdy pomagałem Pani Iwonie, mama zadzwoniła do mnie że odwiedzi
mnie Daria bo była rano u Nas w domu. Niestety dowiedziałem się tego dosłownie minutę
przed dzwonkiem domofonu i nie miałem gdzie uciec. Pani Iwona wiedziała że się
znamy i kazała mi biec do Ciebie. Ot cała historia. – uśmiechnął się
przepraszająco na co odpowiedziałam mu wybuchem gromkiego śmiechu.
-No to masz
przerąbane. – odpowiedziałam tylko i oboje zaczęliśmy się śmiać. W tym samym
czasie po raz kolejny zadzwonił domofon. – Sprawdzę kto to.
Idąc do
domofonu wciąż nie mogłam przestać się śmiać. I gdy podnosiłam słuchawkę i na
ekranie zobaczyłam Maxa nagle przeszły mnie złe przeczucia.
-Cześć
Maksiu, co jest?
-Hej. Mogę
wejść na chwilę?
-Jasne! Już
Ci otwieram, właź.
Dwie minuty
później zaprosiłam brata mojego chłopaka do salonu. Maxowi wyraźnie zrzedła
mina gdy zobaczył w moim salonie obcego chłopaka.
-Myślałem,
że będziesz sama… To może ja nie będę przeszkadzać… - zmieszał się i już miał
się odwrócić do wyjścia, gdy pociągnęłam go za rękę i zaciągnęłam do salonu.
-No coś Ty.
To mój przyjaciel z dzieciństwa Wiktor. Wiktor, to jest brat mojego chłopaka –
Max.
-Ten
Wiktor? – spojrzał na mnie podejrzliwie i doskonale wiedziałam, że przypomniał
sobie mój wypadek gdy zapłakana po kłótni z Witkiem, wpadłam na Niego w parku.
-Tak, poznajcie
się. – uśmiechnęłam się niepewnie i widziałam, że Max dość niechętnie podał mu
rękę choć Wiktor niczego nie zauważył. – Więc, co Cię sprowadza? –spytałam,
wskazując bratu Wojtka miejsce na kanapie obok Wiktora.
-Mój
braciszek zatrudnił mnie jako gołębia pocztowego bym upewnił się, że nic ci nie
jest bo nie odbierasz od niego telefonów od rana. Więc oto jestem by sprawdzić
czy wszystko gra. – zrobił głupią minę i wskazał na siebie kciukami co wywołało
u mnie chichot.
-Bardzo Cię
przepraszam… rano byłam zajęta a później usnęłam no i potem wpadł Wiktor i się
zagadaliśmy. Zostawię Was na chwilę samych i osobiście zadzwonię do Wojtka. –
pobiegłam do pokoju i siadając na łóżku sprawdziłam nieodebrane połączenia. 12
nieodebranych połączeń od Wojtka. Bez chwili zastanowienia nacisnęłam zielony
klawisz a Wojtek odebrał już po drugim sygnale.
-Nela! Całe
szczęście, że dzwonisz. Bałem się, że coś Ci się stało.
-Coś Ty
głuptasie! Wszystko jest w porządku. Właśnie przyszedł do mnie Max i przekazał
że nie możesz się do mnie dodzwonić a ja spałam i nie słyszałam dzwonka. Nie
potrzebnie ciągnąłeś brata przez pół miasta…
-Bardzo
dobrze! Niech się trochę ruszy z domu. – czułam, że się uśmiecha więc zagaiłam:
-Czy mi się
wydaję czy Ty masz dobry humor?
-Nie wydaję
Ci się skarbie. Jestem przeszczęśliwy, że już jutro się z Tobą zobaczę! –
zachichotałam.
-Wariat!
Nie ma Cię dopiero dwa dni…
-I powiesz
mi, że za mną nie tęsknisz? – udał smutny ton.
-Och
tęsknię… I to bardzo. Nawet sobie nie wyobrażasz… - znów uśmiech pojawił się na
mojej twarzy.
-Jutro
zaraz po rozpoczęciu wpadnę po Ciebie i pójdziemy gdzieś razem na cały dzień.
-Już nie
mogę się doczekać.
-Ja też.
Kocham Cię Maleńka, ale teraz muszę lecieć pomóc tacie.
-Ja też Cię
kocham, bardzo bardzo.
-I tak ja
bardziej! Wyśpij się skarbie.
-Ty też! Do
jutra !
Rozłączyłam
się i cała w skowronkach wróciłam do salonu. Ku mojemu zdziwieniu chłopaki
ucinali sobie całkiem przyjazną pogawędkę.
-Załatwione.
– uśmiechnęłam się do chłopaków i rozsiadłam w fotelu.
-No to całe
szczęście. Mój braciszek wisi mi piwo, albo i dwa za dostarczenie wiadomości.
Zrywam się mordeczki bo Tosia pewnie już na mnie czeka. – wstał i zabrał plecak
który leżał koło drzwi. – Miło było poznać. – zwrócił się do Wiktora i zbił z
Nim piątkę. –Nela, odprowadzisz mnie do windy?
-Jasne. –
wstałam i poszłam za nim, zamykając za sobą drzwi od mieszkania. A gdy
zostaliśmy sami widziałam po minie Maxa, że jest na mnie wkurzony.
-Kornelia
mam wielką nadzieję, że wiesz co robisz wpuszczając tu tego typa…
-Tak,
spoko. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i mam nadzieję że wszystko już będzie okej.
-No ale
przecież odeszłaś z tej waszej ekipy? Po co się zadajesz ze sprawcą swojego
odejścia?
-Przeprosił
mnie i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Po za tym znamy się od dziecka i ciężko mi
zapomnieć o wspólnych chwilach z dzieciństwa.
-To jest
twoja sprawa, mi nic do tego. Ale niech zgadnę, Wojtek nie ma pojęcia że on
siedzi teraz u Ciebie?- Zaczerwieniłam
się.
-Nieee, ale
to nie ma przecież żadnego znaczenia… To tylko kolega, nie widziałam sensu mówić
o tym Wojtkowi…Ja…
-Spoko. Nie
powiem mu że go tu zastałem, tylko uważaj na siebie dziewczyno, bo on patrzy na
Ciebie jak w obrazek a to się może źle skończyć. No winda już jest. Trzymaj się
mała i uważaj na siebie. - ucałował mnie w czoło i gdy drzwi od windy się
zamknęły pomachał mi na pożegnanie.
Wróciłam do mieszkania bez humoru i z
wyrzutami sumienia. Wiktor od razu to zauważył i podszedł do mnie kładąc rękę na
moim prawym ramieniu.
-Wszystko w
porządku?
-Tak, tak.
– odpowiedziałam smętnie. – Chcesz jeszcze Coli?
-Nie
dziękuję. Będę się już zbierał. Dochodzi 16 a jeszcze trochę roboty mnie dziś
czeka. Na pewno wszystko okej?
-Tak, nie
przejmuj się. – wykrzywiłam się na kształt uśmiechu i odprowadziłam Wiktora do
drzwi.
-Słuchaj,
jutro musze zrobić rano zakupy Pani Iwonie to może wpadnę po Ciebie o 8:30 i
razem pójdziemy na rozpoczęcie?
-Jasne,
czemu nie... – uśmiechnęłam się już nieco bardziej entuzjastycznie i pożegnałam
się z Wiktorem. – W takim razie do jutra!
-Do jutra!
Zamknęłam
za Nim drzwi i czułam, że się rozpłaczę. Czy zrobiłam naprawdę coś złego, że
czułam się winna nakrycia mnie z Wiktorem, plotkujących jak starzy, dobrzy znajomi?
Czemu Max postawił mnie w takim świetle? Przecież nic złego się nie stało!
Otarłam spływające łzy, sprzątnęłam szklanki i wciąż pochlipując poszłam do
łóżka bez żadnych chęci do życia. Słyszałam jak wrócił tata i jak sprawdzał czy
śpię. Czułam też jak całował mnie w czoło i zamykał cichutko drzwi ale nie
miałam siły choćby podnieść powiek. Może nie chodziło o siły tylko o chęci?
Sama nie wiedziałam. Liczył się tylko sen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz