Rzuciłam torbę koło boomboxa i zdjęłam kurtkę. Chłopaki
wyraźnie ucieszyli się na mój widok.
-Potrzebujecie
jeszcze jednego tancerza? –zażartowałam i podeszłam, zbić piątki z chłopakami.
-Jasne, że
tak! Fajnie, że wróciłaś..
-Podensisz
z Nami, Hahaha.
-A ten Twój
chłopaczek? Zostawiłaś go?- zapytał jeden z chłopaków.
-Mały
kryzys w związku. Wichry i burze, wzloty i upadki i inne literackie
bzdury. Ale nikt się nie przejmuje więc
trzeba się rozruszać. – odpowiedziałam bez emocji i wskazałam głową parkiet
wyłożony kartonami. – To co lecimy?
-Jasne, że
tak!
Z boomboxa
popłynęły dźwięki dubstepu, a ja pozwoliłam mojemu ciału wczuć się w rytm.
Chwilę później już tańczyliśmy na dobre, zbierając oklaski i pieniądze…
Po około godzinie byłam
porządnie wykończona. Przysiadłam na murku a do mnie dołączyli chłopcy. Otarłam
pot z czoła i spojrzałam w niebo.
-Uważam, że
powinniśmy oficjalnie zapoznać się z naszą nową tancerką… - nagle jeden z
chłopaków wstał i wyciągnął w moim kierunku zakurzoną dłoń.
-Olaf
jestem. A ty? – Olaf był typowym bożyszczem nastolatek: luźne jeansy z krokiem
w kolanach, szeroka i zdecydowanie zbyt duża koszulka, biało – czarne Air-maxy
a na głowie full-cap. Miał dłuższe blond loki, które opadały mu na czoło i
śliczne zielone oczy. Przypominał mi Wojtka, ale jednak nie mógł się równać z
jego urodą. Oczywiście było w nim coś pociągającego ale i tak przegrywał z
urokiem mojego przyjaciela.
-Kornelia.
– odpowiedziałam jednocześnie odwzajemniając uścisk.
-Bardzo mi
miło. – uśmiechnął się chłopak. – Przedstawiam Ci resztę ekipy: Od prawej
Gucio, Leon, Hugo, Kowal, Tosiek i Maro.
-Oficjalne:
cześć chłopaki – pomachałam im i w odpowiedzi dostałam przesłane buziaki i
szerokie uśmiechy.
-Tak w
ogóle to powinniśmy uczcić nową znajomość. Idziemy na piwo?- zaproponował Olaf
a w śród chłopaków nastąpiło pospolite ruszenie. Wszyscy wstali i wesoło
zbierali swoje rzeczy.
-A Ty
księżniczko? – zagadnął Olaf i wyciągnął do mnie dłoń.
-W sumie
moje plany legły w gruzach więc czemu nie… - chwyciłam jego dłoń i udaliśmy się
nad Wisłę, całą paczką. Po drodze wyłączyłam tylko telefon który niezmiennie
dzwonił a na wyświetlaczu pojawiał się numer Wojtka. Nie miałam pojęcia ile
czasu spędziłam z chłopakami, ale po 3 piwie czułam, że mój zmysł równowagi
został poważnie zachwiany. Pożegnałam się ze wszystkimi, wymieniliśmy się
numerami i ruszyłam w stronę przystanku. Wsiadłam w tramwaj, wygodnie usadziłam
się na siedzeniu opierając głowę o szybę i przymykając oczy.
Czułam się porządnie wyczerpana. Zarówno
fizycznie jak i psychicznie. Jak Wojtek mógł mi zrobić scenę zazdrości o to że
tańczę?! Wiem, że zareagowałam zbyt gwałtownie ale nie spodziewałam się takiego
obrotu zdarzeń. Sięgnęłam po telefon i wpisałam PIN. 20 nieodebranych połączeń
i 7 wiadomości. Prychnęłam i usunęłam
historię połączeń i skrzynkę odbiorczą. Nie miałam ochoty się zadręczać przez
słodkie smsy z przeprosinami.
Wysiadłam
na swoim przystanku, przysiadłam na ławeczce koło mojej klatki i ukryłam twarz
w dłoniach. Pod wpływem alkoholu nagle pojawiła się odwaga by wykrzyczeć całemu
światu jak bardzo nienawidzę czuć się w taki sposób. Roześmiałam się tylko i
utkwiłam wzrok w chmurach, które swobodnie płynęły po niebie. Kompletnie
bezproblemowo, bez jakichkolwiek zmartwień…
- Kornelia,
problemy Cię kochają. Wręcz dobijają się po twój autograf który spieprzy Ci
cały dzień a może i życie…– powiedziałam wpatrując się w błękit nieba.
-Kornelia…
cześć…- usłyszałam męski głos. Przysłoniłam słońce dłonią by zobaczyć swojego
rozmówce.
-Ooo super!
Tylko Ciebie mi brakowało do kompletnej rozsypki. – odpowiedziałam Wiktorowi,
nie siląc się nawet na uśmiech.
-Chciałem
porozmawiać. Byłem u Ciebie w mieszkaniu, ale nikogo nie było i już miałem
wracać do domu ale usłyszałem Twój śmiech i…
-I co i zebrało
Ci się na rozmowę? Trzeba było myśleć o tym wczoraj! –przerwałam mu i
ironicznie się uśmiechnęłam po czym poderwałam się z ławki i ominęłam Witka już
bez słowa
-Kornelia,
pozwól mi wytłumaczyć…
-W dupie
mam Twoje tłumaczenie. W dupie mam Ciebie. Tylko ze względu na ekipę jeszcze
oficjalnie nie chcę odejść z grupy. Wszystkich facetów mam w dupie. Zazdrośni
idioci! A teraz zejdź mi z oczu! – ruszyłam w stronę klatki. Widziałam, że
Wiktor idzie za mną, więc przyspieszyłam kroku i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Jadąc windą, bezskutecznie próbowałam powstrzymać łzy. Przez łzy szukałam
odpowiedniego klucza do drzwi a gdy go w końcu znalazłam, wpadłam do domu
trzaskając drzwiami i rozbeczałam się jak zwykle.
-Wczoraj
idiotko szlochałaś w ramionach przyjaciela, dziś jesteś sama. Czemu? Bo facetom
się nie ufa! – gadałam do siebie, zdejmując jednocześnie trampki i ciskając
nimi w ściany. – Jak zaufasz i to poczują to już po Tobie. Jesteś
wykorzystywana do końca. A potem płaczesz, że jesteś sama… bo jesteś naiwna! - pobiegłam do kuchni, wyjęłam z lodówki wino
i odkręciłam korkociągiem korek. Wypiłam spory łyk i poszłam do pokoju. Upiłam
kolejny łyk i postawiłam butelkę na biurku.
Rzuciłam się na łóżko i nie dbałam już nawet o to, że poplamię pościel
rozmazanym tuszem. Jeszcze rano sądziłam, że Wojtek i Ja jesteśmy sobie pisani.
A teraz? Jak zwykle wylewam łzy przez to że zaufałam i zbytnio się
zaangażowałam. Przyszedł mój czas czarnej dziury w psychice i pozwoliłam sobie
ostatecznie się pogrążyć, gdy zadzwonił
dzwonek do drzwi.
Tośka.
Tylko ona
znała kod do domofonu i mogła się dostać do mojego mieszkania. Nie miałam
ochoty z Nią rozmawiać, więc gdy dzwonek wciąż dzwonił i nakrycie głowy
poduszką nic nie pomagało, wstałam zobaczyć o co jej chodzi.
Ku mojemu śmiertelnemu
zdziwieniu przez noktowizor nie zobaczyłam niskiej blondynki lecz… Wojtka
Świetneee.. jednak zaskoczyło mnie to jak potraktowała Wojtka, mimo że dzwonił oraz pisał, bo chciał ją przeprosić... Żal mi go trochę, ale z drugiej strony zasłużył sobie za publiczne zazdrości... ejjj taka miłość.... :D Ale mam nadzieję, ze się pogodzą :)
OdpowiedzUsuńCzekam ;)
http://tazakochana.pinger.pl/
Effa ^^